Impressum

Pod światło

Basia

Godzina przerwy między jednym a drugim lotem. Najpierw spojrzenie, uściski, pocałunki. Potem oglądanie przeźroczy. Różne rzeczy zauważone podczas spacerów z psami. Wyschnięta sczerniała żaba pomalowana na złoto. Najlepiej było mi podczas pracy przy witrażach - mówisz i uśmiechasz się. Dochodzi nas zapach perfum pozostawiony przez parę, która zdążyła się już oddalić. I znowu mijają lata. Trwa tylko głos w słuchawce telefonicznej, zza gór zza oceanów. Opowiadasz o fotografiach przeszywanych złotą nicią. Och, jak dobrze mi było wczoraj w teatrze. Rzadki wspólny nam czas w różnych miejscach. W twoim albo naszym mieście. Raz w upale, w kurzu, zobaczyć parę kamieni. Raz z butami w rękach krok za krokiem przez górską rzekę na drugi brzeg. I znowu znikanie. I znów tylko głos, tylko śmiech w słuchawce. Tak zwyczajnie pięknie siedzieli, ale gdy zauważyli moją kamerę, natychmiast się upozowali. Równoważniki zdań i pojedyncze słowa dopisywane na zaproszeniach na wernisaże. Zawsze za daleko albo rozmijając się. Och, tak wsiąść w samochód i do opery. Podczas bezsennych nocy czytasz grubą książkę o krukach. Co to za głos? Ktoś płacze? - pytam. Nie, to pies sąsiada. Nagle nie twój głos w słuchawce. Potem przez długie miesiące oddala się i powraca niepewny uśmiech z naszego pierwszego spotkania. Lecz dotknąć możemy tylko jeden czy drugi rysunek. Przenieść go z pokoju do pokoju, zostawić przez parę dni na tym czy na tamtym stole. I już zaczął tak mijać drugi rok.

Krystyna Damar, styczeń 2011

 

Barbara


Barbara

fot: na lotnisku we Frankfurcie nad Menem, 1997
fragmenty grafik Barbary Kozieł-Gawrońskiej (1947-2009)

zobacz także: Barbara Kozieł-Gawrońska

weitere Texte